



Wernisaż Mariana Korczyka
To fascynujące móc obserwować efekty pracy twórczej i podziwiać to, co autor przed nami odkrywa. „Usłyszeć” co komuś w duszy gra, poznać materiały jakimi się posłużył i w jaki sposób je potraktował: polerował, gładził czy wręcz przeciwnie – brutalnie porysował, zmatowił, palił ogniem lub pozostawił pierwotne surowe chropowatości. Zobaczyć wyciągnięte na wierzch przemyślenia, ubrane w charakterystyczne dla artysty kształty, formy i kolory.
W rzeźbiarskim arsenale Mariana Korczyka moją uwagę zwróciły rzeźby, które tworzy on niejako na własne zamówienie – z potrzeby serca i duszy. One to, będąc bardzo osobistymi, mają jednocześnie uniwersalny przekaz, każdy może w nich odnaleźć także swoją historię. Prace te opowiadają o sytuacjach, jakie się w życiu przytrafiają, zahaczają o „ból istnienia” i egzystencjalne dylematy. Twórca jest tu kimś, kto wizualizuje to w swojej wyobraźni i przekłada na język plastycznej metafory.
Marian Korczyk pracuje głównie w miękkim, przyjaznym rzeźbiarzom lipowym drewnie, lecz czasem sięga także po zwykły polny kamień. Ucieka się wtedy do ciekawego zabiegu artystycznego – zestawia ze sobą te dwa materiały, tworząc przy tym obiekty niebanalne w swojej istocie i treści.
Na szczególną uwagę zasługuje tu cykl rzeźb inspirowanych losem biblijnego Hioba – Hiob I, Hiob II, Hiob III. W pracach tych twórca, umiejętnie dąży do połączenia aluzji figury ludzkiej (realistycznie ujęte są tylko fragmenty ciała) z abstrakcyjną formą wzbogaconą kamiennym elementem. Konsekwentnie poszukując adekwatnych środków wyrazu w swoim działaniu balansuje na granicy figuracji i abstrakcji. W opowieści o Hiobie uwaga odbiorcy skupia się na werystycznie przedstawionych ramionach i dłoniach dźwigających kamienny ciężar. Ciężar ten można odczytywać w sensie dosłownym, ale także mentalnym, a nawet metafizycznym.
Z Hiobem (I, II, III) przechodzimy jakby kolejne etapy radzenia sobie z trudami życia. Od smutku, zwątpienia poprzez mobilizację i końcowy triumf. Dłonie trzymają kamień mocno i z determinacją, są silne, skupione na działaniu, czujne. Kamień – Skała, interpretowany jako symbol Boga, wraz z gestem Hiobowych dłoni, oznaczać może silne przywiązanie do wyznawanych wartości oraz niezachwianą wiarę w celowość życiowych, czasem trudnych, doświadczeń oraz finalne odwrócenie złego losu. Rzeźby te niosą pozytywne przesłanie, emanują wewnętrzną siłą, dającą nadzieję na pokonanie każdej sytuacji.
Także motywy z cyklu Kamiennych Konstelacji (2007 r) wpisują się w poszukiwanie artystycznego połączenia dwóch pierwotnych ziemskich materii – drewna i kamienia. Twórca bawi się formą. Wykorzystuje możliwości rzeźbiarskiej ekspresji, jakie ma polny głaz. Jego barwa, kształt, struktura, czyli walory surowego tworu natury, dają niezwykle interesujący efekt. Skromny kamień, nie poddawany rzeźbiarskim zabiegom staje się integralną częścią koncepcji artystycznej, gdzie głównym wyróżnikiem jest asymetria i operowanie miękkimi, skośnie ciętymi płaszczyznami oraz organiczna forma. Elementy drewniane miękko, niczym fala otaczają kamienny obiekt, by gdzie indziej trzymać go zawieszonym w powietrzu, tym samym włączając do kompozycji powstałe w ten sposób ażurowe przestrzenie.
Marian Korczyk wykonał także kilka rzeźb figuralnych o tematyce rodzajowej. Nie są to wizerunki konkretnych osób, a raczej personifikacje idei czy stanów emocjonalnych. Dostrzegamy w nich zwrot ku sprawom osobistym, intymnym nawet. Rzeźbiarz portretując przeżycia, zmusza widza do ich rozpoznawania, nazywania oraz wyciągania indywidualnych wniosków. Mam tu na myśli rzeźby należące do cyklu Uskrzydlanie, takie jak: „Gdzie jest moja planeta” (2004) „Zagubiony w kosmosie” czy „Moja Galaktyka”. Ale także figury postaci jak „Nimfa”, „Aniołem twoim miałem być”.
Powstały też dwie rzeźby opatrzone wspólnym tytułem „Wypaleni”. Co ciekawe, w tym przypadku, dla wzmocnienia tytułowego efektu, autor posłużył się żywym ogniem, czego wyraźny, osmolony ślad znajdziemy na rzeźbach.
Wspólnym mianownikiem wymienionych prac jest to, że są to akty lub półakty. Wszystkie wykonane są w podobnej konwencji – jedynie fragmenty postaci zostały wydobyte z rzeźbiarskiej materii. Niektóre z nich ukazane są w spazmatycznym, gwałtownym ruchu, pozostawiając szczególnie szerokie pole dla interpretacji i wyobraźni widza.
Rzeźby Mariana Korczyka są spójne stylistycznie. Charakterystyczna jest prostota kompozycji, syntetyczna, zwarta forma oraz oszczędność w doborze środków plastycznych. Artysta wykształcił własny styl oparty na surowej bryle i zmonumentalizowanej kompozycji. Prace odznaczają się biegłością techniczną widoczną w finezyjnym wykańczaniu powierzchni, odpowiednim doborze i poszanowaniu materiału.
Każde dzieło sztuki zawiera w sobie element autoportretu autora, czyli trudną do nazwania cechę, która każe myśleć o twórcy oraz charakterystycznym tylko dla niego sposobie ukazywania świata. Ta twórcza obecność wpisana jest w strukturę rzeźb kształtowanych jego dłonią i pozostaje tam już na zawsze.
Mgr. historii sztuki Iwona Otrębska